
Senator Wojciech Kucieński - ojciec Jana.
Kucieńscy ze SzczepanowicZanim Kucieńscy pojawili się w Szczepanowicach byli wielce szanowaną familią w Krakowie. Jan Kucieński (1809-1880), wieloletni dzierżawca dóbr Szczepanowice był synem Wojciecha, farmaceuty, właściciela sławnej apteki „Pod Złotym Słoniem”. Jego ojciec zajmował się także działalnością polityczną, był senatorem Senatu Rządzącego Rzeczypospolitej Krakowskiej, szefem Komitetu Budowniczo-Ekonomicznego, Dyrekcji Policji i Sędzią Pokoju. Matka Jana, Maria z Feismantlów po rozstaniu z Wojciechem Kucieńskim wyszła powtórnie za mąż za światowego człowieka, pana Dinot de Vigneulle, Komisarza Generalnego Dyrekcji Poczt Królestwa Polskiego. Jan Kucieński opływał u ojczyma w dostatki, a jako student Wydzialu Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego był niezmiernie rozrywkową osobą, co przysparzało mu wielbicielek u płci pięknej.
W 1837 r. Jan starał się o rękę panny ze szlacheckiego rodu (aspirującego na arystokratyczny), lecz gdy podczas wizyty został potraktowany lekceważąco przez jej ojca, z przekleństwem na ustach opuścił niegościnne progi.
Rodzinie oświadczył, że w ciągu 6 tygodni chce się ożenić, prosząc o szybkie znalezienie kandydatki na żonę. Padło na dom państwa Mohrów, gdzie było kilka panien. Zgodnie z powziętym zamiarem, wziął za żonę pierwszą, którą spotkał w salonie. Faktem jest, że wyborowi temu pomogła przyrodnia siostra Jana - Antonina.
Małżonkowie zamieszkali w dzierżawionym przez Jana majątku Szczepanowice koło Miechowa, który miał powierzchnię ponad 700 morgów. Leżał on w „dosyć szerokiej dolinie, którą okalały pagórki i rozpadliny, a na tych pagórkach rozciągały się szerokie orne pola.” Jan porzucił swoje kawalerskie upodobania do zabawy i krakowskich salonów, stał się postępowym rolnikiem i gospodarzem, a na jego polach złociły się rozległe łany żyta i pszenicy. Był członkiem Towarzystwa Rolniczego w Królestwie Polskim, które dbało o podniesienie poziomu rolnictwa za pomocą nowoczesnych metod gospodarowania.
Matka kupiła mu jeszcze majątek Wierzbicę*, ale on wolał górzyste Szczepanowice. Ubierał się bardzo skromnie, pił wodę, nie grał w karty, nie odwiedzał sąsiadów – czym na pewno odbiegał od zwyczajów panujących wśród okolicznych ziemian. Znany pamiętnikarz, Kazimierz Girtler z Kaliny Małej, wymienia jednak Kucieńskich wśród swych najlepszych przyjaciół, którymi byli wówczas (1853 r.) także Janowscy i Odrzywolscy.
Jan Kucieński nie inwestował w wygodne życie – jego długi dwór umiejscowiony na wzgórzu w Szczepanowicach wykonany był z kamienia i pokryty słomą. Był pobielony, a wnętrze mieściło 5 pokoi, sień, spiżarnię i kuchnię, jednak tuż za ścianą była obora dla krów. Razem z przylegającymi do siebie stajnią dla koni, owczarnią i chlewem stanowił kompleks w kształcie czworoboku. Pośrodku tego czworoboku był staw, który nie był wypełniony wodą, tylko gnojówką. Można powiedzieć, że pan na Szczepanowicach mieszkał na wzór chłopski w zagrodzie okólnej.
Wewnątrz dworu było już inaczej – panował tu ład i porządek, pokoje były pobielone i czyste. Na ich wyposażeniu było 12 zegarów, z których tylko jeden dobrze wskazywał czas.
Z zegarami wiąże się zabawna historia, która wydarzyła się na komorze celnej w Michałowicach. Otóż przemycany pod ubraniem zegar pani Edwardowej Janowskiej, żony dzierżawcy Jaksic, Przesławic i Falniowa, nagle zaczął wybijać godzinę, a działo się to w chwili podpisywania paszportu przez carskiego urzędnika. Ta nie tracąc panowania nad sobą powiedziała donośnie „Ach, to już 6-ta godzina.”- i szybko opuściła kancelarię. Urzędnicy przymknęli oko na to zegarowe nadużycie.
Służba dworska była miejscowa, a prym z umiejętnościami wiódł kucharz Józef, mistrz w swoim fachu, gorliwy uczeń swej pani, Józefy Kucieńskiej. Szczepanowickie kurniki, piwnice i spiżarnia zawsze były suto zaopatrzone.
Córki Kucieńskich, Maria i Emilia, najpierw opanowały gospodarstwo domowe, potem ćwiczyły z zapałem krawiectwo i białe szycie (szycie bielizny). Ojciec lubił się przyglądać ich pracom, siedząc w kącie pokoju i paląc fajkę.
W zimowe wieczory we dworze czytano książki – wnoszono lampę, a panienki jedna po drugiej czytały na głos Korzeniowskiego, Kraszewskiego, Hugo, Orzeszkową i innych.
W pobliżu dworu znajdowały się dwa ogrody. Stanowiły radość dla oka i skarbnicę wszelkiego dobra – nie sposób wymienić wszystkich hodowanych w tych ogrodach drzew i krzewów owocowych, warzyw oraz roślin przyprawowych. Całości dopełniały kwiaty, pośród których uwijały się pszczoły z miejscowej pasieki.
Wśród drzew owocowych wyróżniały się białe śliwy, z których robiono wyśmienite powidła. Pewnego roku był taki urodzaj, że pani Józefa Kucieńska sprzedała warszawskim Żydom 300 garncy tego specjału i kupiła za to fortepian dla córek oraz dubeltówkę dla syna.
Pasieka dawała wyborne miody, z których wytwarzano sycony alkohol. Przechowywano go wraz z winami i likierami w ogrodowej piwniczce. Pewnego razu przez nieuwagę zamknięto w tej piwniczce ulubieńca państwa, psa Oreja. Przebywał w niej tydzień bez jedzenia, a próbując się wydostać, potłukł dziesiątki butelek wyśmienitych trunków. Przysporzył niepowetowanych strat, ale sam dzięki temu miał co pić i tym sposobem uratował życie.
Kucieński był patriotą i w tym duchu wychowywał swe dzieci. W czasie powstania styczniowego 1863 r., po przegranej bitwie o Miechów rozbity oddział Apolinarego Kurowskiego znalazł schronienie właśnie w Szczepanowicach. We dworze urządzono polowy lazaret w którym było pełno rannych. Po opuszczeniu Szczepanowic przez ludzi Kurowskiego w majątku pozostał tylko najciężej poraniony powstaniec. Wystraszeni chłopi szybko wydali go rosyjskim żołnierzom, jednak udało mu się przeżyć niewolę i opowiedzieć historię swego ocalenia.
W bitwie pod Małogoszczem ranny został Stanisław Kucieński, jedyny syn dzierżawcy Szczepanowic. Po bitwie transport rannych powstańców dostał się w ręce Rosjan, którzy nikomu nie darowali życia, a zabrany zabitemu Kucieńskiemu portfel sprzedali w Słomnikach.
Następcą Kucieńskiego na dzierżawie w Szczepanowicach był jego zięć, Leon Sulnicki, a następnie syn Leona – Józef. Bracia przyrodni Jana Kucieńskiego także dzierżawili majątki ziemskie – Bentkowice Wojciech i Roman, natomiast Poradów Samuel.
Po dworze w Szczepanowicach nie ma już śladu, choć przetrwał ostatnią wojnę. Były tam mieszkania kwaterunkowe, siedziba Gromadzkiej Rady Narodowej a następnie przedszkole. Pozostał jedynie dworski spichlerz, w którym mieści się remiza Ochotniczej Straży Pożarnej.
* Wierzbica - obecnie wieś w powiecie proszowickim, w gminie Radziemice. Jan Staszel w opracowaniu "Dziennik Kazimierza Girtlera z 1860 roku" podaje nazwę Wierzbno - RBN PAU i PAN w Krakowie, 2007).